Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Właściciel baru w Prudniku nie dał sobie rady z kotem, który utknął za kuchenką. Zadzwonił po strażaków

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Najdrobniejszy strażak w zastępie musiał się wykazać zwinnością, by uwolnić kociaka z pułapki.
Najdrobniejszy strażak w zastępie musiał się wykazać zwinnością, by uwolnić kociaka z pułapki. pixabay
Na sygnale do kota. Nietypowa interwencja prudnickich strażaków.

- Wszedł do środka chyba za którymś z klientów – opowiada pracownik baru z kebabami w Prudniku. – Próbowałem go najpierw sam wygonić, bo przecież to lokal gastronomiczny, ale zaklinował się w kuchni za ladą. Nie chciałem mu zrobić krzywdy, nie wiedziałem kto może mi pomóc w tej sytuacji. Ktoś poradził, żebym zadzwonił po strażaków.

Strażacy są przyzwyczajeni do próśb o pomoc w ściąganiu kotów z drzewa, ale w barze byli w takiej sprawie pierwszy raz. Na miejsce, jak do wszystkich interwencji, zajechali na sygnale.

- Najdrobniejszy kolega w zastępie musiał się wykazać zwinnością – opowiada kpt. Stanisław Mięczakowski, zastępca dowódcy JRG w Prudniku. – Kot wszedł w ciasną przestrzeń za kuchnią gazową. Udało się go bezpiecznie wyciągnąć bez używania specjalistycznego sprzętu.

Krótka akcja miała miejsce w ostatnią środę i zakończyła się pełnym sukcesem.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Właściciel baru w Prudniku nie dał sobie rady z kotem, który utknął za kuchenką. Zadzwonił po strażaków - Nowa Trybuna Opolska

Wróć na prudnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto