Trzy lata temu mieliśmy w szpitalu wydzielone 4 sale dla chorych na gruźlicę i to wystarczało – mówi Mariusz Grochowski, dyrektor szpitala MSWiA w Głuchołazach.– W tym roku mamy jednocześnie do 20 pacjentów. Całe piąte piętro jest zapełnione. Przygotowujemy się do przeznaczenia 32 łóżek dla chorych z gruźlicą. W środowisku lekarzy pulmonologów od jakiegoś czasu mówi się, że zagrożenie gruźlicą narasta.
Gruźlica jest zakaźną chorobą bakteryjną, powodowaną przez prątki gruźlicy. Zarażanie odbywa się drogą kropelkową. Z tą chorobą leży się na oddziale zakaźnym w jednoosobowej sali, żeby nie zarażać też innych. Pomieszczenie jest oddzielone specjalną śluzą, nikt postronny nie ma do niego dostępu, a personel wchodzi w specjalnych zabezpieczeniach. Na Opolszczyźnie tacy pacjenci leżą tylko w Głuchołazach i w Stobrawskim Centrum Medycznym w Kup.
- Widzimy wzrost liczby pacjentów, choć o liczbach trudno mi mówić – komentuje dr Teresa Grzegrzółka ze szpitala w Kup. – Obecnie na oddziale mamy 9 pacjentów z gruźlicą. Jeszcze dwa tygodnie temu większość z nich bezpośrednio prątkowała, a więc stanowiła zagrożenie dla innych. Niestety, trafiają do nas osoby w stadium bardziej zaawansowanym, nie brakuje też ludzi młodych.
Chorują nawet dzieci
- Co roku mamy kilkoro małych pacjentów z gruźlicą i jest to stała ilość – mówi dr Jarosław Pawłowicz z oddziału chorób płuc dla dzieci Stobrawskiego Centrum Medycznego.
Według statystki prowadzonej przez Sanepid, w 2020 roku na Opolszczyźnie lekarze stwierdzili 73 zachorowania na gruźlicę. W roku 2021 już 94 przypadki (prawie 30 procentowy wzrost). W tym roku do końca listopada lekarze zgłosili do Sanepidu 61 zachorowań, w tym 18 dotyczących kobiet, a 43 dotyczące mężczyzn. Statystyka jest niepełna, bo niektóre przypadki są zgłaszane z opóźnieniem.
W kraju liczba chorych przez lata systematycznie malała. W 2014 roku było ich 6,7 tysiąca, w 2019 – 5,3 tysiąca, a w 2020 – 3,4 tysiąca. W 2018 roku z powodu gruźlicy zmarło 519 Polaków. 102 przypadki były odporne na jeden lek, a 43 na wiele terapii lekowych.
- W okresie pandemii część chorych nie trafiła do lekarza i może dlatego teraz jest ich więcej – komentuje Mariusz Grochowski, dyrektor głuchołaskiego szpitala MSWiA. – Chorują, często nie zdiagnozowali, uchodźcy z Ukrainy. Ta choroba nie dotyka tylko ludzi z grup wykluczonych społecznie. Każdy może zachorować. Problemem jest brak badań przesiewowych, które kiedyś były obowiązkowe. Pacjenci trafiają do nas w zaawansowanym stadium. Rośnie też liczba przypadków gruźlicy wielolekoodpornej. Niektórzy leczą się nawet po 3 lata bez skutku.
Co to jest zapalenie gardła i migdałków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?