Przygotowania do budowy nowego cmentarza przy ul. Jesionkowej w Prudniku są prowadzone od kilku lat. Urząd Miejski zlecił projektantowi dokumentację techniczną, która jest już gotowa.
Burmistrz wstrzymał się jednak z wystąpieniem o pozwolenie na budowę, do czasu zakończenia sporu prawnego ze starostą prudnickim.
Obecnie grunty pod cmentarz mają dość wysoką – III klasę bonitacji gleby. Gdyby jednak klasyfikator stwierdził, że klasa gleby się pogorszyła i spadła do IV kategorii, to nie ma już podstawy prawnej do nakładania na gminę opłaty za odrolnienienie terenu.
A to wysoka opłata – 160 tysięcy rocznie naliczane przez 10 lat czyli w sumie 1,6 miliona złotych, które trzeba doliczyć do kosztów budowy cmentarza.
- Po sąsiedzku są grunty klasy IV. Chcieliśmy sprawdzić jak wygląda sytuacja gruntów na przyszłym cmentarzu – tłumaczyła radnym miejskim Dorota Szmulik z Urzędu Miejskiego.
Urząd Miejski zatrudnił klasyfikatora, który przygotował opracowanie zwane projektem ustalenia klasyfikacji gruntu. Z tego opracowania wynikło, że jakość gleby spadła do IV klasy (red: Najlepsze są klasy I – III, gorsze IV – VI). Opracowanie trafiło do starosty prudnickiego, który z mocy prawa wydaje decyzje administracyjne o zmianie klasyfikacji gruntów.
I tu sprawa się skomplikowała, bo starosta prudnicki Radosław Roszkowski odmówił akceptacji przedstawionej oceny klasyfikatora i nie wydał wnioskowanej decyzji.
- Czuję się mieszkańcem Prudnika i chciałbym, żeby powstał w mieście nowy cmentarz – komentuje starosta Radosław Roszkowski. – Jako starosta muszę jednak stać na straży prawa i nie mogę bezkrytycznie przyjmować opinii klasyfikatorów. Te opłaty nie są moim wymysłem, moim zadaniem jest przestrzeganie prawa. Ustanowiono je po to, aby hamować czasem nieprzemyślany proces pozbywania się gruntów rolnych o najwyższej wartości. Z wiarygodnego źródła słyszałem o praktykach, gdy klasyfikatorzy obniżają klasę gruntów bezpodstawnie, tylko po to, żeby inwestor mógł uniknąć opłaty.
Spór o gleby na przyszłym cmentarzu w Prudniku jeszcze się nie zakończył. Odmowa starosty prudnickiego została zaskarżona przez burmistrza do drugiej instancji. Obecnie teren bada drugi biegły.
Proceder unikania opłaty za odrolnienie jest stosowany powszechnie w całej Polsce i to nie tylko przez samorządy gminne. Z fortelu korzystają prywatni inwestorzy, deweloperzy, firmy stawiające hale czy fabryki.
Zamiast płacić za popularną u nas III klasę, wolą ją zmienić przy pomocy klasyfikatora na IV. Co ciekawe, w świetle przepisów klasyfikator nie musi mieć specjalnego wykształcenia i przygotowania, nie zdaje żadnych egzaminów zawodowych. Niewielu starostów wyłapuje podobne przypadki i odmawia wydania decyzji.
W 2021 roku NIK skontrolował działania klasyfikatorów i starostów w województwie kujawsko – pomorskim. NIK uznał, ze tamtejsi starostwie nie zapewnili prawidłowego wykonywania klasyfikacji gruntów w latach 2015 – 2020. Połowa skontrolowanych starostów nie stawiała żadnych wymagań zawodowych klasyfikatorom.
Według NIK w 70 procentach skontrolowanych spraw bezpodstawnie zaniżono klasę gleby, co „świadczy o nienależytym wykonywaniu przez starostów roli strażników bezcennego zasobu naturalnego”.
NIK wskazuje, że klasyfikatorzy są stawiani w sytuacji podwójnej lojalności – z jednej strony pilnują dóbr publicznych, z drugiej strony prywatnego interesu. To jeden z mechanizmów prowadzących do korupcji.
Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?